poniedziałek, 23 maja 2011

O zdrowiu od dupy strony

Nie znoszę tego momentu, kiedy widzę jedno zdanie, z którym się nie zgadzam. Wtedy siadam do pisania. Zamiast oczywiście zakuwać to zdanie, bo za dwa dni kolokwium – jakżeby inaczej. "Inaczej", "inną metodą" się nie liczy. Tym razem trafiłem na nie w "Psychologii poznania" Tomasza Maruszewskiego, gdzie imć Tomasz (parafrazując) zgodził się ze zdaniem "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia", a to oznacza, że wzrok nie dostarcza nam rzetelnych informacji na temat świata otaczającego.

No i?

Pomyślmy nad tym na chwilę. Puśćmy wodze tym liberalnym fantazjom – niech każdy widzi to, w co wierzy. I wierzy w to, co widzi. Albo na odwrót. W sensie, niech pierwotną będzie widzenie, a następnie absolutne przekonanie, a wtórną niech będzie wiara poprzedzająca postrzeganie.

Dzisiaj biorąc prysznic wpadłem na kolejny z moich genialnych pomysłów, który w sumie jest ściśle powiązany z tym, co mi właśnie sprezentował Maruszewski. Mówię tutaj o rodzaju konferencji naukowej. Na której każdemu miałoby odbić. Każdy miałby zwariować. Celowo wyciąć sobie piątą klepkę. Zdetonować synchronicznie poszczególne płaty w mózgu, a jakby to nie zadziałało – wyprasować ten pognieciony narząd w maglu albo u mamy. Lobotomia, leki i lunatycy – wszystko dozwolę, byleby nikt nie miał sprawnego umysłu.

Konferencja, na której każdy naukowiec założyłby, że choroba jest tak naprawdę oznaką zdrowia. "O zdrowiu psychicznym od dupy strony" – myślę, że tak można to wstępnie nazwać.

Czemu miałoby to służyć? Twierdzi się, że wiemy, co jest zdrowe. Czy jednak aby do końca? Czy mamy pełnię wiedzy o procesach zachodzących w naszych ciałach? Twierdzi się, że no nie. Takiej wiedzy nikt nie posiada. Dlaczego więc, dla rzetelności, naukowości itp. nie sprawdzić, czemu mogłaby przysłużyć się dana jednostka chorobowa? Co można dzięki niej osiągnąć?

W najlepszym wypadku, doprowadziłoby to do rewolucji.

W najgorszym, doprowadziłoby to do rewolucji i lepszego zrozumienia danych chorób.

Tak czy owak, pomysł jest mój i wara od niego. Jeszcze kiedyś się psychole zjadą, zobaczycie.

A skoro notka wrzucona, okna pomyte, pościel przewietrzona i pranie zrobione, to zmywanie naczyń i podłogi (różnymi środkami) zostawiam na jutro. Teraz może się w końcu pouczę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz