poniedziałek, 17 maja 2010

Kolorowych słów

Juwenalia, kolokwia, juwenalia, egzaminy, juwenalia, prezentacja, juwenalia, praca licencjacka, juwenalia...
Stockholm-3, chociaż nieustannie idzie do przodu, to jednak za szybko się nie pojawi. Dajcie mi na niego czas do połowy czerwca, bo chociaż pisze mi się go nieźle, to jednak trzeba inne priorytety ustawić.
A tytuł wpadł mi do głowy przed paroma minutami. Prawie że bym tak napisał Luizie :). I sobie pomyślałem, że powiedzenie tego blogowi będzie w tym pięknych okolicznościach przyrody jak najbardziej na miejscu. Oficjalnie więc mówię, że notki będę teraz w maju i większość czerwca baaardzo rzadkie - najwyżej jedna na tydzień - chyba, że zacznie się coś dziać ciekawego.
Ale że sesje nie są dla nikogo ciekawe, a na juwenaliach trzeba po prostu być (tak jak ja w Toruniu na weekend :3), będzie więc tak, jak napisałem. Ale spoko - wrócę z pierdolnięciem jakiego kosmos nie widział. Właśnie ze Stockholmem-3.

A więc - kolorowych słów, blog.

czwartek, 13 maja 2010

Chińskie problemy

No lata praktyki.



Siedzę właśnie na zajęciach specjalizacyjnych. I już je pokochałem.
- Trzeba sobie zdać sprawę, że w Chinach największe znaczenie ma historia. Chińczycy myślą w kategoriach olbrzymiego odmętu czasu. Zdaję się, że myślą dość często "Hm, mieliśmy tak problem 3,500 lat temu. Wtedy zrobiliśmy tak i tak..."
Ja z Kaśką schodzimy z tego łez padołu ze łzami w oczach. Po chwili rozmawiamy:
- Cholera, to nawet jeszcze Polski nie było - Kasia zauważa.
- No. A oni już problemy mieli.

A. Jeszcze jedno. Otóż Muru Chińskiego nie widać z kosmosu. Fizyka ponoć wchodzi w grę. Ta konstrukcja to w zasadzie zbudowana jest w głównej mierze na mitach. Jedynie, co prawdziwego można o nim powiedzieć, to że zmarły przy jego konstrukcji mnóstwo ludzi. A jakby tego było mało, to ten cały mur to nie jest mur, tylko podziurawiona lepianka.
Nie mogłem dłużej tego zdzierżyć. Wyjęczałem...
- Moje dzieciństwo...!
... po czym zaczęły się mniej ciekawe rozkminy :).

wtorek, 11 maja 2010

Sprzedajmy się

Jestem tysiącnerem, jeżeli oczywiście wierzyć tej stronie. Kuleje liczba wejść na stronę, ale za to przyjemna rozpoznawalność w sieci. Drugiego takiego krogulczasa to w internetach nie ma.
Czas chyba zacząć pisać regularnie. Takie szybkie i rozrywkowe posty, jak poprzednich kilka. A czasem coś większego, jak opowiadanie, sprawozdanie, kilka luźnych myśli.

Życzcie sobie szczęścia, żeby to wypaliło :).

poniedziałek, 10 maja 2010

Prostoty!

Nasi bracia chyba zza Wołgi. Oto, jak pięknie się zabawili.



Pewnie ich nie przebiję tym, że dzisiaj na wykładzie zrobiłem konfetti z kartki z zeszytu. Eh, i na co mi było robić te 378 kawałeczków*?

A póki co lecimy z powrotem do nauki, bo wzywa. Tylko umyję podłogi najpierw :).

* Tak, to był nudny wykład.

piątek, 7 maja 2010

Powiedzmy to tak...

Matura była o 9.00 :).

Dziękuję :D.

Bismatura

Wczoraj. Zajęcia specjalizacyjne. "Systemy religijne Bliskiego i Dalekiego Wschodu". Indie. W co Hindusi wierzyli, wierzą i co ich za to czeka. Nudy jak cholera.
Siedę z Kaską. Przezwariowana i zakręcona jak równik wokół globu dziewczyna. Na ten czas nietypowo zmęczona.
Mówię jej, że jutro mam maturę. I że wziąłem sobie do domu lektury na egzaminy do poczytania.
- Mam ze sobą kilka książek. Na Żurawia i Sapkowskiego.
- Aha. A co mamy z Sapkowskim?
- Ehe... Hm... Pisarz taki.
- A.
- Wiedźmin. Słyszałaś?
- A...ha.
I położyliśmy się na ławce, oboje czerwoni jak Marks.

Teraz tak sobie pomyślałem o innej sytuacji. Jakby się poczują dzisiaj o 14.00 maturzyści, jak w ramach "pytania o egzamin", wypowiem się w sposób nastepujący:
- A czy jak nie zdam, to nie dostanę się wtedy na prawo, psychologię, socjologię, dziennikarstwo, zarządzanie, europeistykę, politologię, nauki polityczne albo stosunki międzynarodowe?
Jeżeli w tym momencie padłaby odpowiedź:
- No... tak. Nie dostanie się pan.
... to zażądałbym nagrody Guinessa albo rekordu Nobla w kategorii "Najwięcej zestresowanych ludzi w wyniku jednozdaniowej wypowiedzi".

Co zaś się tyczy Stockholm-3, to jest w toku. W przeciągu najbliższego tygodnia go opublikuję, jeszcze przed wyczekiwanymi juwenaliami w Toruniu :).

wtorek, 4 maja 2010

Stockholm-3

... się pisze opowiadanie.

W tytule - jego roboczy tytuł. Klimat bazy księżycowej, science-fiction, egzystencji i senso homini szeroko pojętego. Nowi czytelnicy jeszcze starego krogulczasa nie doświadczyli. Takiego, który lubi sobie demiurdżyć. I wtedy tworzy najczęściej post-apokaliptyczne kosmosy.
Nie inaczej będzie w przypadku Stockholm-3. Przygotujcie się więc, wdzięczni czytelnicy, na cynizm, zgrozę i Włochów. Z czego nie przywiązujcie za nadto się do tych ostatnich...

poniedziałek, 3 maja 2010

Polska Polityka Energetyczna

Nigdy więcej.

Siedziałem dzisiaj nad tą prezentacją. Właśnie skończyłem. Znowu się bawiłem z GIMP'em. Znowu szukałem jakichś matematycznych przekomarzanek jako dowodów. I tak siedziałem nad nią od 16.00 do teraz, czyli 23.26. Siedem i pół godziny. Ale świadkowie powinni się ucieszyć.
Poniżej - zajawka tła prezentacji :>.



Modlę się, żeby zapalenia gardła mnie nie dopadło. Cholerny 3. maj pozamykał mi apteki i nawet głupiego cholinexu nie mogłem w hurtowych ilościach przessać, coby załagodzić ból gardła. Miejmy nadzieję, że stare dobre witaminki c, gripexy i płukanie wodą z solą wystarczyło.
A teraz walę w kimę. Jutro pobudka o 6.30 i zapis na pranie. Nosz ja pyerdolę...

sobota, 1 maja 2010

1 Maj

Takie święto nieróbstwa to ja chcę codziennie!

Jest godzina 20.36. Akademik zieje pustkami. W segmencie, poza mną, nikogo. Telewizor dla odmiany nie chodzi 24/7, wentylator w łazience również regularnie emituje ciszę i nawet woda z kranu nie kapie. Jedynie za oknem słychać skandujących kibiców. Nie wiem, komu kibicują, ani co chcą osiągnąć. Nie obchodzi mnie to. To jest mój dzień ciszy i spokoju.
Popijam właśnie żywca. Nieogolony, bez majtek, ale w spodenkach, z fryzurą jaka nigdy nie chce mi wyjść, kiedy jej potrzebuję. Czuję się ospały i seksowny. Tak... męsko, hehe.
Rozpisuję właśnie, co zrobić jeszcze dzisiaj, co jutro, a co w poniedziałek. Przede wszystkim na uwagę zasługuje pracka licencjacka, którą w końcu ruszyłem, przeczytanie paru książek, przejrzenie notatek. Termin za terminem pojawiają się z dnia na dzień. 4. maja - prezentacja. 7. maja - matura z WOS'u (a co!). I wiele dalszych, bliżej przełomu maja i czerwca. Sesja za pasem, możnaby rzec. A dni przeciekają przez palce.
Rozleniwiłem się. Bardzo się rozleniwiłem. Fajnie było. Od dzisiaj bierzemy się do roboty.
No, może najpierw krótkie piwko tu i ówdzie ;).