środa, 31 marca 2010

Insomnia the Madafaka

Fakt: Zasnąłem ok. 23.30.
Fakt: Obudziłem się ok. 2.00
Fakt: Przed chwilą przyrządziłem kurczaka w marynacie staropolskiej. Z nudów.
Fakt: Bad Religion grają już od 30-tu lat!
Fakt: Za chwilę spróbuję znowu zasnąć.
Fakt: Tylko że... Jest taka jedna. Przez którą chyba mi się to nie uda. Zasnąć, w sensie. No cały czas mi się do myśli wkrada no. Przestać o niej myśleć nie mogę. Fajnie mi się przez nią nie śpi, myśląc o niej.
Fakt: Więc ja już może się lepiej zabiorę za czytanie materiałów na dzisiejsze zajęcia...
Fakt: ... bo i tak na 8.00 mam ustawione pranie.
Fakt: Ja pyerdolę.

A ci poniżej to taki hołd dla nich. Osobiście polecam również A Walk, którego niestety zamieścić się nie da. A jest innym moim top 5 :). Shades of Truth jest w dobrym top 20 ;)

sobota, 27 marca 2010

Waitaminnit!

Macie czasami tak, że znacie zbyt dużo osób?

Siedzicie sobie wygodnie, akurat wyjątkowo nie macie nic lepszego do robienia. Nawet nos nie jest godzien waszego dłubania ani pryszcz wyciskania. I wtedy łapie taka rozkmina ciężka.

Skąd mnie się wzięło tylu znajomych na n-klasie?
Lepiej.
Dlaczego ja znam tylu ludzi?
Jeszcze lepiej!
Po co ja ich znam?

Ot, się zastanawiam właśnie po tym, jak urządziłem krogulczowskie czystki opiewające na miliony, bo usuwałem między innymi Powiat Radomszczański, Kochających Wakacje, Będących Szczęśliwymi, Cieszących Się Dniem, a nawet Słowian Całego Świata.
Mam zapędy ludobójcze? A gdzie tam :).

A że mi się spodobało wrzucanie youtuba, to macie utwór, który znam od niedawna, ale na stałe zagościł w top 5 moich ulubieńców. Bono wygląda tutaj bardziej tandetnie niż Kukiz... no ale dajcie się wciagnąć nucie po prostu.

Rozłożony

Zwyczajem chorego, nie caluje się zdrowego. Więc uważajcie na tą wiosnę. Ja ją trochę przeceniłem, szczególnie temperaturę wieczorną. No i teraz się kuruję.
Ale! Przynajmniej w weekend sobie poleżę.
Chociaż. Czekajcie... Kruwa.

poniedziałek, 22 marca 2010

Na wiosnę...

... zakładam zimie betonowe sandały.



Tegoroczna zima to był chyba najlepszy dotychczas okres w moim życiu. Zaczęła się dla mnie w Turcji, skończyła w Polsce. Przywitała mnie szarością i burością i pod tym względem jest na poziomie obecnej wiosny. Podobnie z temperaturami, bo za wielkiej różnicy pomiędzy nimi nie uświadczyłem*. W kategoriach fizycznych to była zima jak każda inna.
Wiosna za to wyjątkowa jest tegoroczna. Dokąd sięgam pamięcią, nie było jej jeszcze takiej. A rozumiem przez to, że można śmiało rzec, że zaczęła się z astronomiczną dokładnością. W parę dni potopniały śniegi i jak na życzenie 21. marca mieliśmy cudowną, wiosenną, błotno-organiczną** ciapowatą pluchę.
To samo można powiedzieć o tym jak się mają nasze rodzime media.
Pamiętam swoją podróż pociągiem z Łodzi do Radomska. Na Fabrycznym jest sobie zawsze jegomość z gatunku Zenków, którzy to Zenkowie zajmują się handlem na dworcach. Zenek Fabryczny para się sprzedażą przeterminowanych periodyków. Wiecie, poprzednie Newsweeki, National Geographic i inne Twoje Style za 50% ceny. Nie jestem osobą żyjącą z dnia na dzień i tygodniowe opóźnienie wobec pewnych spraw wcale mi nie przeszkadza. Ba, definicję "choroby filipińskiej" poznałem dopiero na studiach na ten przykład.
U Zenka Fabrycznego kupiłem sobie Wprost, bo nawet zawsze lubiłem ich styl. Zaraz po Polityce. Newsweek niby szanuję, ale jakoś nie jestem ich fanem. Od czasu lektury tamtego Wprostu nie jestem też fanem Wprostu.
Co jak co, ale kiedy kupuję sobie coś "opiniotwórczego" to spodziewam się jakiejś... no, opinii. Albo dyskusji. Raportu albo reportażu. Felietoniku. A nie ordynarnego bluzgania ubranego w pamflet. A tego właśnie doświadczyłem. Do dzisiaj nie wyobrażam sobie, żebym cokolwiek, co czytam, stosowało słowotok z zakresu "idioci", "prostacy", "ładnie się nam zabawiają"
"złodzieje" i kierowało go na koalicję rządzącą. PO-PSL popieram całym sobą, bo na tym polega wybór, aby się go trzymać. Tylko, ze chyba nie na tym polega krytyka.
Wprost wyrzuciłem (a właściwie upchnąłem w tych maleńkich metalowych puszkach, które w pociągach się koszami nazywa) po pierwszych trzech akapitach.
I tak patrzę sobie od pewnego czasu różne media. Rzeczpospolita jest w porządku jako jedyna z gazet. Polityka z tygodników. Miesięczników powszechnych nie kupuję, jedynie co to Charaktery ze specjalistycznych. Czasem może Playboy, ale brońcie mnie od CKMu.
W siecie mam większe trochę rozeznanie. I też nie jest dobrze, co tu wiele. Główne portale tego kraju aż proszą się o cios mizerykordią. Zajmują się wszystkim, ale bez żadnego wyspecjalizowania. Takiego, że można śmiało powiedzieć, że trzymają poziom, któremu trudno dorównać, choćby i w skali najbliższego sąsiedztwa europejskiego.
Na obecną chwilę nasze media decydują o sobie. Jakie będą, co upolują, kogo będą monitorować, na czym będzie im zależeć, jak będą zarabiać na chleb. Wierzę, że chociaż jest źle, mamy teraz po prostu czas wielu zmian. To taka spóźniona wiosna właśnie. Długo długo było jednolicie, bo wszystko leżało pod grubą warstwą lodu, zamrożone w czasach, w których moje pokolenie już na całe szczęście nie miało okazji żyć, lecz których echa co i rusz odbijają się polityczną czkawką.
Ale wiosna idzie. Będzie buro, a potem będzie kolorowo. Już tak to w naturze przecież jest.




* Morze Śródziemne to cudowny wynalazek :).
** Liście, trawy, ekstrementy ulubieńców itp.

niedziela, 21 marca 2010

Failstart

Mam zagwozdkę. Zagwozdkową.
Jest kilka pomysłów na tekst. I standardowo w ten sposób nie ma żadnego tym samym. Rogucki już chyba ma mnie dość od ciągłego przyśpiewywania mi, kiedy się za coś biorę. Dickinson chyba też. I Ciechowski. Bono dopiero zacznie mną rzygać. Albo ja nim. Tym niemniej ci moi ulubieńcy wciąż mi niezmiennie towarzyszą. Na dobre i na złe, pisać chcę, bo lubię i potrzebuję. I udaję , że rymuję.
Tak przeglądam sobie arcymały dorobeniek mój dotychczasowy. Jest kilka dobrych tekstów. Jest kilka wykurwistych tekstów. Jest kilka takich, które popełniłem i do których się przyznaję, jak i takie, które popełniłem i do których się nie przyznaję.
Prawda jest prosta, bo to leży w istocie prawdy, aby prostą możliwie była. Będę pisał rzadziej lub częściej. Tak miałem zawsze. Jedynie poziom tekstów się podwyższał ;).

Póki co leczę jednak syndrom wczorajszego dnia. Bo to dobry dzień był.
Nie dość, że się spotkałem z fantastyczną moją dziewczyną.
Nie dość, że Skiba polewał mi piwo.
Nie wspomnę nawet o tym, że na kumpla z gimnazjum w Synapsie wpadłem.
Ani o tym, jak podczas konkursu na dmuchanie balona tak, aby pękł, po pierwszym dmuchnięciu poleciał w publikę. I po konkursie, oczywiście.
Nie pamiętam nawet do końca, kto mnie piwem częstował, ani ja kogo.
Pamiętam za to, jak się sporo osób generalnie do mnie dobierało. Powiedzieć by można, że to przyjemne było, gdyby nie fakt, że to menowie byli. Brr.
A i tak najlepiej mi się to śpiewało (tudzież krzyczało):

środa, 17 marca 2010

Nowe i lepsze... Dzisiaj!

Siedziałem sobie na schodach aulowych

Na laptopie pisałem i jak w morzu brodzę

I wtem dotarło do mnie w rozważaniach mych

Dlaczegóż to ja (na litość!) bloga nie prowadzę?

Ale najpierw istotniejsze miałem sprawy

Które prześladowały mnie już długo

Więc oto, ni z powagi ni dla zabawy

Listę sporządziłem - chyba wypadało


1 umyć buty

2 lektury na grajewskiego
3 spisać historie cypru
4 wybrać telefon nowy
5 napisać godziny dyżurów na forum
6 uporządkować pulpit
7 pozmywać naczynia
8 zobaczyć pranie czy wyschło i ew. zebrać
9 sprawdzić finanse
10 uporządkować portfel
11 uporzadkować notatki sprzed tygodnia
12 przyswoić wykłady dotychczasowe
13 napisać "walkę"
14 uporządkować music
15 opisać plan
16 pozamiatać
17 mail o przepisanie na inny blok tematyczny na konferencji
18 skonfigurować Docka
19 poczytać grzędowicza
20 wyrzucić gazety
21 przenieść "szataństwo" na dysk właściwy
22 podbić Szwecję
23 wypalić fullmetala
24 skontrolować plany wagowe na 2010
25 posprawdzać rss'y agencji prasowych

26 (re)aktywować bloga jakiego


Więc piszę!

Dotychczasowe projekty, sygnowane mianem mym Krogulczasa, znaleźć można poniżej i w linkach, jakie się obok niedługoż pojawią.

1. Krogulczasowo po staremu - dawny krogulczas.blogspot.com, jeszcze dużo wcześniej krogulczas.blog.pl, czyli w ogóle cała moja de facto historia zabawy z blogowaniem

2. Krogulczas po turecku - trochę ciekawszy blog, na łamach którego można się było pośmiać z moich tureckich perypetii.

3. Krogulczas na wyborach - tzw. FAIL :)

No. Znamy się już dobrze z tymi, którzy mnie znają. Apel, abyście napędzali klientelę. I uśmiechali się ze mną :)