czwartek, 4 listopada 2010

Październikowe zamieszanie

Październik to był jeden z najcięższych dla mnie miesięcy.

Był to początek III roku na stosunkach międzynarodowych, nadrabiam dwa przedmioty z mojego wyjazdu do Turcji, do tego rozpocząłem studia na psychologii na Łódzkim Uniwerku. Poznanie wielu nowych ludzi, urodziny i imprezy. W międzyczasie sporo przechorowałem. No i zostałem kandydatem na Radnego Miasta Radomska z ramienia PSL.

A żeby pisać, trzeba mieć o czym i kiedy.

Dlatego zdecydowałem się nie publikować tego, jak przez ten miesiąc przestawiałem się na zupełnie nowe obroty, dostosowane do odmiennego od dotychczasowego w moim życiu tempa. Pogodzenie potrzeby przebywania 30 godzin tygodniowo na dwóch wydziałach to wcale niełatwa sztuka. W połączeniu z pracą, jaką mam do zrobienia pozazajęciowo tj. w akademiku, można powiedzieć, że pracuję na pełnym etacie jako student :).

Pomyślałem więc, że może mały poradnik dla ludzi, którzy nie potrafią ogarnąć swego czasu będzie jak najbardziej na miejscu. Ot, taki skromny cykl, który z jednej strony powinien przywrócić trochę porządku na tym blogu, a jednocześnie na pewno przyniesie sporo korzyści tym, którzy "nie mają czasu". 

Odcinek 1. Porażka to proza życia

I've failed over and over and over again in my life and that is why I succeed.

Michael Jordan

Jedynie na zwycięstwo trzeba zapracować. Aby osiągnąć porażkę nie trzeba robić nic - sama przyjdzie. Chwila... czy tego chcemy?

Radzenie sobie z niepowodzeniem to równie istotna umiejętność, jak osiąganie sukcesu. Nabycie jej bardzo pomaga w momencie, kiedy jest potrzebna, tj. właśnie w obliczu braku szans na sukces. Czasem będzie można się z tym wyłącznie pogodzić i pójść dalej. Innym razem - trzeba będzie tak zrobić, a to zasadnicza dla dumy różnica. Ponieważ jednak nie mamy drugiego życia przed sobą (na pewno nie identycznego - uśmiech dla zwolenników idei życia po życiu), każda klęska powoduje opóźnienia w przejściu do następnego etapu. Przykłady?

  • Nieoddanie książki do biblioteki w terminie ---> Opłata ---> Wciąż nie oddajesz ---> Blokada konta ---> To sobie magisterkę popisalim
  • Zaspałeś ---> Spóźniłeś się ---> Nadrabiasz materiał w czasie, kiedy zaczęły się inne zajęcia
  • Choroba ---> Odkładanie wizyty u lekarza ---> Rozwój choroby ---> Więcej czasu w łóżku

Są to powszechne, codzienne sytuacje. A jak się to przekłada w życiu zawodowym?

  • Nieprzygotowanie do egzaminu --->Niezdany egzamin ---> Poprawka ---> Niezdana poprawka ---> Powtórka roku i/lub opłata
  • Masz do opracowania program szkoleń kadrowych w firmie ---> Program niezaakceptowany ---> Spieszysz się ze stworzeniem nowego ---> Popełniasz błędy ---> Przekraczasz termin i/lub tracisz pracę
  • Utknąłeś w korkach ---> Jesteś później w pracy ---> Zostajesz nadgodzinowo ---> Wracasz później do domu ---> Rodzina jest niezadowolona i/lub czeka na ciebie zimna kolacja

Nie będę tutaj mówił, jak porażek unikać, o nie. Po pierwsze, nie idzie ich uniknąć. Po drugie, trzeba je sobie czasem zafundować, chociaż zazwyczaj nie przychodzą one do nas z naszej własnej woli. I pogodzić się z tym.

Zegar każdego z nas ma 24 godziny. Każdy z nas ma tyle samo dni w roku do przeżycia. Każdy z nas jednak inaczej dba o ten czas. Ja na ten przykład podchodzę do niego zadaniowo - mam wyznaczone ramy czasowe wykonania pewnych czynności: węższe lub szersze, elastyczne lub nie. Dzięki temu zdaję sobie sprawę, że działania, które podejmuję, potrzebują czasu nie tylko na ich zaplanowanie i realizację. Potrzebuję rozliczyć samego siebie, a to czasami oznacza rozliczenie się z niepowodzeniem.

Jak więc można sobie z tym niepowodzeniem radzić? Jedziemy:

1. Wprost powiedzieć - to moja wina. Jeżeli współpracowałeś z innymi ludźmi, to jest to moją winą, że nie komunikowałem się z nimi wystarczająco skutecznie. Jeżeli pracowałeś sam, to kogo innego winić? 

Po chwili jednak zdajesz sobie sprawę "Okej, nawaliłem niezgorzej niż gołąb na Sukiennicach. Dlaczego?" Jeżeli zadałeś sobie to pytanie, to jesteś na jak najlepszej drodze do poprawienia swoich wyników w przyszłości.

2. Analizuj krok po kroku swoje działania. To nie jest tak, że całe, calutkie przedsięwzięcie runęło w jednym, ostatecznym momecie prawdy, godzinie egzaminu. Może zamiast w sobotę iść na imprezę, należało ten czas poświęcić na dopracowanie wystąpienia? Czy czytanie "Cienia wiatru" da nam większe pojęcie o oczekiwaniach klienta? Kto wie, czy przypadkiem ta kłótnia z informatykiem Nowakiem nie przyczyniła się do tego, że wziął zwolnienie w tygodniu wdrażania nowego systemu?

3. Wiesz już, co było nie tak. Zobacz, co było jednarazowym epizodem, a co może się powtórzyć. Może i raz zdarzyło się dać ponieść książce i jej niesamowitemu światu, ale cotygodniowe imprezowanie może się okazać nawykiem, który będzie wpływał na również przyszłe przedsięwzięcia, podobnie jak skłonność do konfliktów interpersonalnych.

4. Zdecyduj, co chcesz z tym zrobić. Wiesz już, co poszło nie tak, czemu tak się stało i co jest prawdopodobną przyczyną. Co z tą przyczyną zrobisz? Możesz ją:

  • ignorować - zostawić tak, jak jest
  • pogodzić się z nią - za każdym razem dawać sobie z nią radę, nowymi albo wypracowanymi metodami
  • wyeliminować ją
  • zrzucić na kogoś innego
  • przekształcić na swoją korzyść - "iść za ciosem", nawet po to, aby niwelować nieuniknione i tak straty

Żadnej z tych metod nie oceniam. Uważam, że zależnie od okoliczności trzeba sobie inaczej radzić w życiu. Każde działanie jest unikatowe, dlatego każdy sukces i każda porażka również będą niosły nowe warianty zmian, jakie zajdą w naszym życiu. Nie możemy przewidzieć przyszłości, nie możemy również przygotować gotowych rozwiązań na każdą okoliczność z uwagi na ciągle zmieniający się otaczający nas świat i ludzi. 

To, co jednak jest ważne, to podejmowanie decyzji. Brak decyzji jest regresem, albowiem inni ludzie również podejmują działania, zaś my - niezdecydowani - względem nich zostajemy w tyle. Decyzje będą i dobre, i złe. Ale trzeba wziąć na swoje barki odpowiedzialność za nie.

Walcz, mając rzekę za sobą. Skoro nie ma gdzie uciec, masz jedno wyjście i na nim możesz skupić całe swoje siły. Nazywa się to motywacją, o której napiszę za +/- tydzień.


Proszę o komenatrze, czy coś takiego daje radę :). Co się podoba, co wywalić, forma, styl. Pierwszy raz podjąłem się napisania takiego tekstu, dlatego krytyka jest mile widziana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz