piątek, 21 stycznia 2011

Franak Wiaczorka

Pewnie części z was nic to imię nie mówi. Wprost powiem - mnie do dzisiaj też nic nie mówiło. Miałem dzisiaj bowiem okazję spotkać się z osobą w moim wieku, która dokonała do tej pory więcej, niż ktokolwiek, kto jest moim rówieśnikiem.

I oto otrzymałem link do relacji z tego spotkania. Początkowe zdziwienie przerodziło się w oburzenie, któremu dałem wyraz w poniższym mailu. Okazało się bowiem, że jak na stację nastawioną - w miejsce kreacji opinii w społeczeństwie - wyłącznie na komentarz, nawet dobrze skomentować nie potrafią. Że o niemożliwości skomentowania nie wspomnę. Jedynie mogłem to polecić na kilkuset portalach społecznościowych i mikroblogach. Tylko na co mi one, skoro ludzie chcą znać opinię tu i teraz, a nie szperać za nią po tych setkach platform. Napisałem więc mail.

A co dokładnie schrzanili? Myślę, że treść tego maila wyjaśni, o co się rozchodzi.

Witam serdecznie,

Jako uczestnik spotkania z Franakiem Wiaczorką oraz jako student Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych nie mogę pozwolić na tak nieprecyzyjne przedstawianie faktów, do jakiego doszło w dzisiejszej relacji, którą znalazłem pod adresem http://www.tvp.pl/lodz/aktualnosci/inne/franek-wieczorka-na-ul/3828346
Chodzi mi w szczególności o zwrot, jakoby pan Wiaczorka mówił "o utraconych nadziejach na demokrację". Nie wiem, kto zdecydował się na użycie tego zwrotu, lecz dla czytelnika komunikat wysyłany poprzez zwrot "utracone nadzieje" nie może być bardziej klarowny - opozycja przegrała raz na zawsze. Strata jest nieodwracalna i w tym momencie sugeruje to, że również i dla Białorusi nie ma żadnej, nomen omen, nadziei.
Po co w takim razie przyjechał na to spotkanie? Żeby obwieścić, że "stracili nadzieję, dobra ta kawa, miło było"? Co to, to nie!
Uważam, że gotowy materiał, jaki został wyemitowany jest skrajnie nieprecyzyjny w swym przekazie. Pani Marta Kosiorek, sygnowana jako osoba, która realizowała omawiany przeze mnie materiał, weszła do sali już po rozpoczęciu spotkania, przerywając wystąpienie pana Wiaczorka. Wraz z operatorem kamery pobyli chwile na sali, po czym poprosili pana Wiaczorka na zewnątrz celem przeprowadzenia wywiadu. Chwilę później wywiadu udzielał również pan Bartosz Domaszkiewicz... i tyle widziałem panią reporter.
Podchodząc do sprawy rzetelnie tj. przeznaczając na to spotkanie więcej czasu, dowiedziałaby się w trakcie rozmowy, która była drugą częścią spotkania, iż ani Wiaczorka, ani opozycja białoruska nie "utracili nadziei". Zadałem wówczas pytanie, dość rozbudowane, bo przyznaję - nie było łatwo je zadać. Orzecież mówiliśmy nie tylko wolności słowa, ale przede wszystkim o represjach, przemocy, napadach i aresztowaniach. W skrócie, poprosiłem pana Wiaczorka o opinię w sprawie mojego osobistego porównania wydarzeń na placu w Mińsku do wydarzeń z Tian'anmen, a konkretnie, czy nie obawia się zaostrzenia represji do tego stopnia, że wszelka działalność opozycja zostanie raz na zawsze ukrócona, tak jak miało to miejsce w swoim czasie w Chinach.
Pan Franak Wiaczorka kategorycznie zaprzeczył.
A to oznacza, że kompletnie niezgodnym z prawdą jest przytaczanie jego słów jako wyrazu... sam nie wiem czego. Żalu? Smutku? Weltschmerzu? Aktywista tej rangi, który był w wojsku i karcerze, aresztach, więzieniu, wyrzucany z każdej uczelni, którego matkę bito, rodzinie jego dziewczyny represjonowano, a przyjaciół odwiedzał w szpitalu lub którym grożono śmiercią... tak po prostu powie, że "stracił nadzieję"? O nie.
On wierzy, w to, co robi. Musi wierzyć. Formułowanie tak raniących dla niego słów to nie tylko obelga dla niego, ale wszystkich ludzi, którzych wymieniłem i wielu innych, o których na tym spotkaniu mówił. Jeżeli w TVP Łódź pragniecie wypełniać swą misję jako dziennikarze służący przede wszystkim prawdzie, zacznijcie od chociażby sprostowania zapisu na swej stronie.

Z wyrazami szacunku

Bartłomiej Krogulec


Ciekawi mnie, czy odpowiedzą, czy to mnie, czy to poprzez zmianę tego wpisu.

1 komentarz:

  1. Franak is what we in Belarus call FAKE OPPOSITION. All he and folks like him does - he takes "democracy grants money" and spends on himself and his girlfriends. THat's why everyone hates him in Belarus

    OdpowiedzUsuń