czwartek, 6 stycznia 2011

Kupuję żelazko

Przymierzam się do zakupów!

Zgadza się! Nawet studentowi czasem przydaje się żelazko. Na święta dostałem nawet ładną koszulę, to wypadałoby ją jakoś przyzwoicie nosić. No i mnóstwo tak łatwo gniecących się* ubrań, które z niewiadomych dla mnie przyczyn regularnie lądują na łóżku, po czym wcale nieźle ogrzewają mi stopy :).
Dodatkowym argumentem za zakupem żelazka jest fakt, że nie mam żadnej obrony przed atakiem zombie. Drzwi od szafy nie chce mi się wyrywać, grzejnika nie uda mi się wyrwać, a na wyrywanie lasek jest za późno**. Współlokator jest za ciężki. Pióra nawet w miejsce miecza nie mam - tylko długopis, ołówki, kilka zakreślaczy, zapałki. Jestem praktycznie bezbronny!***
Stąd też podwójnie pilna potrzeba pomysłu na żelazko.

Czytam sobie opisy cudeniek na ceneo. Jak każdy szanujący się samiec, nie zwrócę się o poradę do kogokolwiek innego, tak jak kierowca woli zaufać trzem urządzeniom nawigacyjnym niż miejscowemu przechodniowi. Ja wierzę w swoje nieistniejące doświadczenie i wyimaginową intuicję i wiem, co kupię. I kupię dobrze. I tanio.

Zaczynam więc od ceny. No, tak do 70 PLN. 75, rzucimy groszem. Wciąż nic? Dobra, 80... 90... O! Coś się pojawia. Czytamy.
I czytamy...
Ah, marketing! Sztuka kreowania popytu! Znajdowanie niszy! Nadawanie nowego opakowania staremu produktowi! Patrzę i nie wychodzę z podziwu! Spójrzcie sami!

Po pierwsze - zabezpieczenia! Taki MPM AJ-2036 ma zabezpiczenie przed przegrzaniem. Kto by o tym pomyślał? Do tej pory prasowanie to było przecież przeciwieństwo hutnictwa - żelazka się stapiały w pewnym momencie. A tu takie zabezpieczenie!
Po drugie - rodzaj stopy! O ileż dumniej brzmi Non-stick od "niestykające się", "niedotykające", "bezkontaktowe". Oczywiście, jeżeli jest inaczej, to nie podaje się, że jest inaczej niż non-stick. Nie ma stick, no bo jak?
Po trzecie - konstrukcja! Każdy przedstawiciel współczesnej kultury ma kontakt z technologią. I nie wiedzieć czemu, obok energii słonecznej i recyklingu, olbrzymią, acz niedostrzegalną karierę, robią uchwyty antypoślizgowe. Ja na poważnie pytam - skąd w takim EasyTouch ETA-5400 Trinity pomysł na antypoślizgowy uchwyt? Dłoń aż tak bardzo się poci? Ta sama dłoń, która godzinami utrzyma dzieciaka o wadze 6-10 kilogramów, przenosi codziennie stertę za stertą dokumentów, a kawałka metalu ważącego ok. 2 kilogramów nie utrzyma?
Można też podejść do kwestii konstrukcji inaczej. Tak jak w przypadku Bosch TDA 2610. W tym wynalazku, wprowadzono jeszcze innowacyjniejszą technologiję. Jest to bowiem żelazko z, cytując "Spiczastą końcówką ułatwiającą prasowanie trudnych miejsc". O kurde. Do tej pory chyba wszyscy prasowaliś swe rzeczy czołgami importowanymi z Egiptu, ponieważ tylko tam mogły osiągnąć stosowne temperatury, a powierzchnia prasująca była na tyle duża, że nie było potrzeby docierania do trudno dostępnych miejsc. Wszak czołg dotrze wszędzie!

Tak, to jest myśl. Prasować spodnie czołgiem. I zamiast lufy armatniej - pompka z wodą. Zamiast fartucha pancernego - podstawka non-stick. Tylko ten kabel gdzieś podziać, ale to zawsze można wokół wieżyczki nawijać. Tak... to jest przyszłość rozwoju tego przemysłu - od żelazek do żelastwa.



* Ciekawostka. Dawno nie miałem kłopotu z odmianą jakiegoś słowa. "Gniotących się"? "Gniecących się"? Czy jak? Przyznaję, że do końca nie wiem.
** Chociaż przydałoby się. Ot, chwila przyjemności przed odmóżdżeniem.
*** Nie, to nie jest ogłoszenie handlowe, usługowe czy matrymonialne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz