sobota, 1 maja 2010

1 Maj

Takie święto nieróbstwa to ja chcę codziennie!

Jest godzina 20.36. Akademik zieje pustkami. W segmencie, poza mną, nikogo. Telewizor dla odmiany nie chodzi 24/7, wentylator w łazience również regularnie emituje ciszę i nawet woda z kranu nie kapie. Jedynie za oknem słychać skandujących kibiców. Nie wiem, komu kibicują, ani co chcą osiągnąć. Nie obchodzi mnie to. To jest mój dzień ciszy i spokoju.
Popijam właśnie żywca. Nieogolony, bez majtek, ale w spodenkach, z fryzurą jaka nigdy nie chce mi wyjść, kiedy jej potrzebuję. Czuję się ospały i seksowny. Tak... męsko, hehe.
Rozpisuję właśnie, co zrobić jeszcze dzisiaj, co jutro, a co w poniedziałek. Przede wszystkim na uwagę zasługuje pracka licencjacka, którą w końcu ruszyłem, przeczytanie paru książek, przejrzenie notatek. Termin za terminem pojawiają się z dnia na dzień. 4. maja - prezentacja. 7. maja - matura z WOS'u (a co!). I wiele dalszych, bliżej przełomu maja i czerwca. Sesja za pasem, możnaby rzec. A dni przeciekają przez palce.
Rozleniwiłem się. Bardzo się rozleniwiłem. Fajnie było. Od dzisiaj bierzemy się do roboty.
No, może najpierw krótkie piwko tu i ówdzie ;).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz