sobota, 17 kwietnia 2010

Whatever works

Woody Allen popełnił kolejny świetny film. Whatever works (polski tytuł Co nas kręci, co nas podnieca). Byłem, widziałem, wyśmiałem się za wszystkie czasy, fantastycznie spędziłem czas. Dzisiaj dowiedziałem się jednak ciekawej rzeczy.

Oto polski plakat:


A to oryginalny:

No nie tak do końca.

I ja się pytam: czy w Polsce sprzedają się tylko romasidłowe komedyjki, gdzie para bohaterów musi być młoda? Bo do takiej rangi tenże film został plakatem takowym zredukowany. Co jest złego w głównej postaci, że jest dziadkiem, którego nie gra Holoubek, Pieczka albo Gajos? Przyjemna i genialna historia dziadka, którego motto życiowe jest proste równie, jak sam plakat: cokolwiek cię kręci, cokolwiek uznasz za słuszne, cokolwiek lubisz, cokolwiek działa. Komu ten dziadek żółć zburzył?
Spłycanie rzeczy prostych jest absolutną głupotą. Doceńmy je takimi, jakimi są, bo już i tak zredukowano je do minimum kulturowego. Szanujmy tę subtelną i cieniutką granicę pomiędzy trafnością a kiczem.
I w związku z tym inny personalny favorite w wykonaniu Bad Religion - Epiphany. Nie bez powodu tutaj umieszczę ten utwór, bo on również (podobna jak cała płyta Process of belief) prawdy o prawdzie mówi.

3 komentarze:

  1. Może grafik chciał się wybić na tle reszty : http://plakaty.blox.pl/2008/12/U-Pana-Boga-za-miedza.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam się pod tym podpisuje :D Film widziałam już dawno w wersji oryginalnej i bardzo mi się podobał. Chyba jeden z najlepszych filmów Allena w tej dekadzie. Sama polska wersja tytułu ubawiła mnie do łez, bo faktycznie spłyca film do poziomu czytelniczek Bravo Girl. A mamy tu mądre, ironiczne kino przecież! No ale wiadomo nie od dziś, że marketing rządzi się swoimi prawami i raczej tego się nie zmieni. Jako ciekawostkę mogę dodać, że jeszcze kilka miechów temu film widniał na filmwebie pod polskim tytułem "Jakby nie było" :) I w sumie nie obraziłabym się gdyby na tym się zatrzymali ;p
    podpisano Nati K :)

    OdpowiedzUsuń
  3. dodam jeszcze, że główna postać Borysa to przecież malowany Allen we własnej osobie! I to stary dobry hipochondryk, który grał pierwsze skrzypce w jego starszych filmach. I dobrze było widzieć, że Woody wrócił do dawnych klimatów ;p Nie wiem czy "allenowskie narzekanie" stało się już niemodne w Polsce, ale takie "opakowanie" filmu trochę przeczy idei samego reżysera. A ponoć producenci filmu mają wpływ na to pod jaką postacią film będzie dystrybuowany za granicą, więc nie wiem kto przy zdrowych zmysłach wyraził na to zgodę ;)

    OdpowiedzUsuń